Kawiarenki, kawiarenki…
Ten i wiele innych znanych, lubianych przebojów mogliśmy zaśpiewać na naszym pierwszym spotkaniu z karaoke. Były śpiewy solo, były duety, były też śpiewy grupowe. Nie zbrakło, oczywiście, tańców. Do upadłego!
Impreza przeznaczona była tylko dla nas, „stowarzyszeniowców”, byliśmy więc we własnym gronie, bez stresu i zahamowań. Bawiliśmy się świetnie.
W ramach opłaty 20-u złotych można było wybrać kawę, herbatę lub małe co nieco z procentami. Poza tym barek był cały czas otwarty, więc kto chciał mógł zamówić jakieś pożywne danie. Panie kelnerki uwijały się jak błyskawice między stolikami, a i didżej się nie oszczędzał.
Wrześniowe wyjazdy
Mazury 5-8.09.2024
Niezwykle udana, z atrakcyjnym programem – okazała się wycieczka na Mazury. Byliśmy tam w dniach od 5-ego do 8-ego września. Zwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc, podziwialiśmy zabytki kultury, przepiękną przyrodę, oddychaliśmy specyfiką mazurskiego klimatu.
Rozpoczęliśmy od Augustowa. Zwiedziliśmy miasto, popłynęliśmy stateczkiem w rejs po Kanale Augustowskim. Zahaczyliśmy o Studzieniczną.
Drugi dzień poświęcony został na zwiedzanie północnej części Suwalszczyzny, w tym p.d. Suwałk (miasta urodzin Marii Konopnickiej). W Jeleniewie zjedliśmy obiad złożony głównie z dań regionalnych. W Smolnikach z punktu widokowego podziwialiśmy krajobraz mazurskich jezior.
Następnie udaliśmy się do wyjątkowego miejsca – Wisztyniec – tu stykają się ze sobą granice trzech państwa: Polski, Rosji i Litwy.
Stańczyki to kolejny przystanek w naszej peregrynacji. Atrakcją miejsca są najwyższe zabytkowe wiadukty kolejowe nieczynnej obecnie linii Gołdap-Żytkiejmy. Swoją konstrukcją przypominają rzymskie akwedukty.
Trzeciego dnia wyruszyliśmy za granicę, na Litwę, konkretnie do Wilna. Wraz z przewodnikiem spacerowaliśmy po mieście, byliśmy na wileńskiej Starówce, w katedrze, zwiedziliśmy stary, zabytkowy cmentarz na Rossie, gdzie pochowanych zostało wielu wybitnych Polaków. Nekropolia zachwyca swoją urodę ze względu na otaczającą ją przyrodę, a pd. przepiękne figury aniołów, zdobiących liczne nagrobki.
Dla nas Polaków wielkim przeżyciem jest zawsze wizyta w Ostrej Bramie i możliwość pokłonienia się oraz modlitwy przed obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej.
Ostatniego dnia zawitaliśmy do Wigier, gdzie znajduje się ciekawy zespół Pokamedulskiego Klasztoru. Okolice Wigier dziś zajmuje Wigierski Park Narodowy, a historycznie na tych terenach niegdyś z zapałem polowali m.in. polscy królowie Władysław Jagiełło i Zygmunt August.
Wróciliśmy do domów pełni wrażeń i bardzo zadowoleni, co zawdzięczamy naszej „super organizatorce wycieczkowej” Eli Adamowskiej.
Jastrzębia Góra 27-29.09.
To był wypad weekendowy. Spędziliśmy trzy rekreacyjne dni nad morzem. Na zasadzie „róbta co chceta”.
Były więc spacery nad morzem, mając po boku wspaniałe jastrzębskie klifu, włóczęgi po przepięknym krajobrazowo Lisim Jarze, zwiedzanie latarni morskich, wyjazdy na Hel i do Helu, zwiedzanie miejscowego (dwupiętrowego) kościoła. Spacerując Promenadą Światowida mogliśmy sycić nie tylko oczy, ale też skorzystać z oferty czynnych jeszcze barów i zjeść coś smacznego.
Organizacją wyjazdu nad morze zajęła się, oczywiście, Ela Adamowska.
W Bartlu na biwaczku
22 sierpnia świetlica w Bartlu Wielkim pękała w szwach. Ilość zainteresowanych zabawą, a przede wszystkim obiadem z dzikiem w roli głównej, przekroczyła 80-tkę. Zarząd spodziewał się sporej frekwencji, ale nie aż takiej! Po krótkiej chwili poszukiwania wolnych miejsc i dobierania się towarzysko sytuację dało się opanować. Pojawiło się kilkanaście dodatkowych krzeseł, jakiś stolik i impreza ruszyła z kopyta.
Na szczęście każdy miał możliwość posmakowania dziczego mięsa. Jak zwykle gotowe danie przywiózł p. Krzysztof, który z pomocą naszego Andrzeja sprawiedliwie dzielił porcje. Starczyło dla wszystkich!
Niezależnie od tego stoły uginały się od wszelkiego innego jadła i napitku przywiezionych z domów. Lubimy sobie w Bartlu pobiesiadować!
Zarząd zaprosił na spotkanie panią Dorotkę, która przyjechała z całą aparaturą i przygrywała nam do tańca.
Charzykowskie klimaty
„niech trwają wakacje i na rejsy moda!
Wyprawa statkiem koi nerwy pasażera −
popłyń i sam się przekonaj,
jak zieleń i woda urokiem swym
w piersi dech zapiera…”
I tak właśnie popłynęliśmy stateczkiem „pirackim” po wodach Jeziora Charzykowskiego. A było to całkiem niedawno, bo 2 sierpnia (czas też jak woda płynie). Nad jezioro zawiózł nas, nie bez niejakich trudności,
p. Andrzej Prabucki.
Gdy dotarliśmy na miejsce, zanim wypłynęliśmy na jezioro, mieliśmy chwilę czasu, by się rozejrzeć po okolicy, nieco odpocząć i zjeść śniadanko.
Potem ruszyliśmy na pomost, przy którym przycumowany był „nasz” stateczek TUR. Pogoda była w sam raz. Słonecznie, ale nie za gorąco, trochę wiaterku, ale głowy nie urywało! Rejs trwał około godziny. Podziwialiśmy piękno otaczającej nas przyrody. Wysłuchaliśmy z głośnika ciekawej opowieści o początkach wsi Charzykowy i historii żeglarstwa na jeziorze. Opowiadanie urozmaicały pięknie zaśpiewane szanty.
Rejs, niestety, skończył się zbyt szybko, za to dalej mieliśmy sporo czasu na „nic nierobienie” Przede wszystkim gremialnie ruszyliśmy do pobliskich restauracji na obiad. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się ryby, ale
i oferta deserowa cieszyła się uznaniem.
Wycieczkę zorganizowała i nad wszystkim czuwała Ela Adamowska.
uwaga: wstępny cytat zaczerpnęłam ze str.internet.
Turniejowe zmagania.
Mimo niepokojów pogodowych 11 lipca udało się z
powodzeniem przeprowadzić tegoroczny turniej boule. Tym razem spotkaliśmy się we
Franku w świetlicy sołeckiej. Miejsce okazało się bardzo ładne, zadbane,
otoczone zielenią i mimo że położone w bezpośrednim sąsiedztwie „betonki” wyciszone
i odseparowane. Z dotarciem na miejsce nie było żadnego problemu, większość z
nas przyjechała samochodami.
Bardzo szybko ukonstytuowało się dwanaście drużyn do stanięcia w szranki.
Podczas, gdy zawodnicy grali (pod czujnym okiem arbitrów: Jurka i Zbyszka), Karol z Krysią grillowali dla nas kiełbaski (o które stara się zawsze Ela A.), a Lucynka i Wiesia parzyły kawę i herbatę. Znalazły się też na stołach słodkie ciasta (upieczone przez Elę i Krysię), więc jak zwykle było u nas „na bogato”.
Sportowe zmagania przebiegały bardzo sprawnie i wkrótce dowiedzieliśmy się, kto jaką lokatę zajął. Najważniejsze dla nas były trzy pierwsze:
I m. Felek Światczyński z Beatą Piankowską
II m. Irka i Franek Konopaccy
III m. Ania Szarafin z Anią Groth
Wszyscy zawodnicy i sędziowie otrzymali w nagrodę talony do wykorzystania w Centrum Ogrodniczym Frank-Raj.
Po odpoczynku i poczęstunku zaczęły się śpiewy
naszych piosenek kociewskich i innych. Oczywiście najwięcej było pogaduszek,
śmiechów i radości.
Do Franku zawitały też dwie nowe członkinie, p.
Regina Chyła z Dąbrowy i Hanna Woźniak z Iwiczna. Witamy je serdecznie w naszym
gronie.
Ela Pasterska miała dla nas niespodziankę: broszurkę z wierszykami swojego autorstwa wydane przez Gminę Kaliska; kto chciał mógł je zakupić.
Przy okazji Ela Adamowska poinformowała o najbliższych wyjazdach zaklepanych już na 100%:
2.08 wypad nad Charzykowskie Jezioro, tam rejs stateczkiem i wolny czas – za 50zł.,
5-8.09 wycieczka na Podlasie- tu lista zamknięta
27-29.09 weekend w Jastrzębiej Górze, trzy dni, dwie noce – 240zł.
Chętnych zapisuje i zbiera składki Ela.
Krótki wypad do Grudziądza
Wesoły autobus pełen głów, otwartych na dużą porcję
wrażeń, o wczesnej porannej godzinie wyruszył do Grudziądza. Raz-dwa-trzy
przekroczyliśmy granicę woj.
kujawsko-pomorskiego. Przejechaliśmy most upamiętniający naszego wspaniałego
sportowca Bronisława Malinowskiego i znaleźliśmy się na miejscu, zabierając po
drodze przewodnika p. Krzysztofa Przybyła.
Wysiedliśmy na wiślanych bulwarach skąd mieliśmy wspaniały widok z jednej
strony na panoramę Wisły, a z drugiej na grudziądzki zespół spichrzów z
XIII-XVIIw.
Następnie wyruszyliśmy spacerkiem zwiedzając co ciekawsze miejsca w mieście.
Trafiliśmy na rynek. Na jednej z ławeczek siedział zadumany Mikołaj Kopernik ; wielki
astronom przyzwolił na zrobienie ze sobą pamiątkowego zdjęcia.
Dalej podziwialiśmy wnętrze fary oraz siedzibę władz miejskich. Tu z kolei nadarzyła
się okazja, by podziwiać piękną salę, w
której włodarze Grudziądza przyjmują specjalnych gości. No cóż, poczuliśmy się
wyróżnieni!
Podeszliśmy też pod ruiny zamku, a ci najodważniejsi wdrapali się na szczyt
Wieży Klimek, skąd roztacza się rozległy widok na okolicę.
Osie. Tu przede wszystkim zwiedziliśmy kościół p.w.
Podwyższenia Krzyża Świętego, w którym ks. proboszcz Konrad Baumgart
opowiedział krótką historię powstania
świątyni i jej dalszych losów. Kościół bardzo pięknie odnowiony. Bogaty w malowidła
ścienne i poruszający obraz Matki Boskiej.
Tleń. Już zaczęły nam wyraźnie kiszki grać marsza, więc pora pomyśleć o posiłku. Zatrzymaliśmy się przy restauracji Przystanek Tleń i tam zjedliśmy niespiesznie obiadek dając odpocząć strudzonemu ciało po dotychczasowych wycieczkowych atrakcjach. A trzeba też nadmienić, że upał tego dnia był solidny.
Na koniec zahaczyliśmy o Śliwice. Obok miejscowego kościoła pobudowana została replika groty na wzór tej z Lourdes. Zatrzymaliśmy się na chwilę modlitwy i refleksji, również, by zrobić sobie pamiątkowe grupowe zdjęcie.
A potem powolutku zmierzaliśmy do domku.
Ten dzień pełen wrażeń zawdzięczamy Eli Adamowskiej –
organizatorce naszych wycieczek. Dziękuję Eli w imieniu nas wszystkich.
„Wiła wianki, wrzucała je do falującej wody…”
To jest piękne miejsce! Nad samą wodą, Wdą, z małym pomostem, z którego można wyruszyć w podróż kajakiem. Przy rzece duży zielony plac, na nim kilka rozrzuconych altanek. Stoły i ławy, a w największej, chciałoby się powiedzieć głównej, dodatkowo dostęp do prądu, czajniki, a więc możliwość zrobienia kawy, czy herbaty. Nieopodal czysto utrzymane sanitariaty: toalety, umywalnie, a nawet prysznice. Wszystko to w Czarnej Wodzie, pod czujną pieczą p. Tadeusza Zaremby.
W takim to miejscu spędziliśmy kilka wspaniałych godzin bawiąc się w Noc Kupały 20 czerwca br. Zebrała się duża 65-osobowa grupa chętnych spędzić razem czas. Większość przyjechała autokarem z p. Andrzejem Prabuckim, a inni własnymi autami.
Jak zwykle Zarząd zapewnił kiełbaski (które Ela Adamowska organizuje) pieczone na ognisku, gorące napoje, kawę i herbatę. Poza tym każdy przywiózł ze sobą to, na co miał szczególną ochotę i co lubi.
Gwoździem tej imprezy jest oczywiście puszczanie wianków na wodę. Wszystkie (albo prawie wszystkie) panie przywiozły ze sobą wianki przepięknie uwite. Te, które miały popłynąć, przygotowane zostały z materiałów ekologicznych. Osobiście, zachwycił mnie wianek p. Reni Brunieckiej, która wpadła na świetny pomysł i świeczki włożyła do skorupek od jajek (patrz: wyżej)!
Zanim nasze wianki popłynęły z nurtem rzeki, zaśpiewaliśmy stosowną piosenkę: „Wiła wianki…”. Pięknie prezentowały się kolorowe plecionki płynące w dół Wdy w promieniach powoli zachodzącego słońca.
A zabawa trwała dalej, do tańca „przygrywał” Felek Światczyńki, nasz seniorski didżej. Sprzęt, który niegdyś zakupiliśmy, zdaje egzamin.
Opłata za pobyt na biwakowym miejscu wynosiła 8zł. od osoby zamiast 10-ciu, P. Tadeusz Zaremba zastosował wobec nas taryfę ulgową. Dziękujemy, wszak „grosz do grosza, a zbierze się pół kosza”.
Za wynajęcie autokaru zapłaciliśmy 400zł. Wszystko sfinansowaliśmy ze składek członkowskich.
Super Seniorzy w Wirtach.
Miłe przedpołudnie spędziliśmy w minioną środę (5 czerwca) z naszymi Szacownymi Super Seniorami w Wirtach. Swoją obecnością zaszczycili nas: panie Zofia Czarnowska, Janina Mucha, Lidia Giełdon, Anna Rożewicz ( 93 lata!), Zdzisława Dorawa oraz panowie: Feliks Światczyński, Ryszard Ossowski (po raz pierwszy), Józef Ossowski i Franciszek Konopacki. Widać wiek nie stanowi przeszkody, by spotkać się ze znajomymi w pięknym Ogrodzie Dendrologicznym. Tym bardziej że włodarze kaliskiego Nadleśnictwa i samego Ogrodu przyjmują nas u siebie z wielką otwartością i życzliwością.
Poznaliśmy nową Gospodynię kaliskiego Nadleśnictwa p. Dorotę Norek, która odwiedziła nas na chwileczkę wraz z p. Jakubem Piechowiakiem, pracownikiem Arboretum, który rokrocznie sprawuje nad nami, seniorami opiekę. Wspólnie przespacerowaliśmy się do miejsca, w którym rośnie jodełka posadzona – jak pamiętamy- w 100-ną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.
Przygotowaliśmy, oczywiście, dla przybyłych Super Seniorów poczęstunek. Na słodko pyszne ciasta upieczone przez Irenę Stopę, Danusię Piszczek, Ewę Zdrowowicz i Wiesię Suszek. Kiełbasę na ognisko zapewniła Ela Adamowska.
A młodsze Koleżanki i Koledzy z pełnym zaangażowaniem opiekowali się Super Seniorami.
Baśniowe popołudnie w Cieciorce
W czwartek, 16 maja uczestniczyliśmy w wyjątkowym i arcyciekawym spotkaniu. Imprezka odbywała się w świetlicy w Cieciorce (dzięki uprzejmości gospodarzy). Tam mieliśmy okazję poznać p. Szymona Góralczyka. Pan Szymon pokochał podania, legendy i baśnie z różnych stron świata; z bliska i z daleka. Opowiada bardzo ciekawie i ekspresyjnie wspierając się grą na rzadko spotykanych instrumentach.
Dla nas,
zgromadzonych w Cieciorce, opowiedział cztery baśnie: O kowalu, O Marii uroczej długowarkoczej, O
Babie Jadze i O sprzedawcy kapeluszy i czapek.
Wbrew
pozorom baśnie są nie tylko dla dzieci, w każdej z nich znajdziemy wiele
mądrości i odwołań do rzeczywistości, w której żyjemy, są bowiem ponadczasowe.
Spacer do Studzienic
Bardzo przyjemnie spędziliśmy – w ubiegły czwartek, 11 kwietnia – popołudnie w świetlicy w Studzienicach. Część z nas przyszła pieszo, niektórzy podjechali na rowerach, reszta samochodami.
Spotkanie upłynęło pod znakiem muzyki. Śpiewaliśmy piosenki, przede wszystkim po kociewsku. Ćwiczyliśmy szczególnie hymn Kociewia i Kalisk. Na koniec także inne, dość znane, aczkolwiek rzadko na co dzień śpiewane. Dzielnie wspierały nas w tym nasze młodsze koleżanki, Ania, Dorota i Ala.
Przy śpiewie, kawie i ciasteczkach czas płynął szybko, było miło i wesoło.