Uroczysty „opłatkowy czwartek”
Spotkanie opłatkowe to wspaniała okazja, by spotkać się w bardzo szerokim gronie członków naszego Stowarzyszenie. W tym roku – 15 grudnia – było nas szczególne dużo, około 120 osób. Nic dziwnego, bowiem w ostatnim czasie nasze grono powiększyło się o wielu nowych chętnych, Koleżanek i Kolegów z naszej Gminy.
Pięknie wyglądała, wspaniale, świątecznie udekorowana scena i sala Gminnego Ośrodka Kultury: skrzące się światełkami wielkie choinki, szopka, gwiazdki, aniołki…, a na stołach śnieżnobiałe obrusy i opłatki na talerzykach. Po prostu podniośle i klimatycznie!
Spotkanie zaszczycili swoją obecnością nasi
stowarzyszeniowi Przyjaciele, Wójt Gminy z Przewodniczącym RG, były Starosta
Powiatu, przedstawiciele oświaty, GOPS-u oraz Księża z parafii Kaliska i Piece.
W świąteczną atmosferę wprowadziła nas Elżbieta Pasterska, po niej z życzeniami pośpieszyli goście. Ksiądz Proboszcz Krzysztof Ossowski poświęcił opłatki.
Chór pani Danieli Ebertowskiej-Roli przygotował na tę okazję profesjonalny koncert kolęd. Chórzystki i dyrygentka wyglądały niezwykle elegancko i pięknie śpiewały z podziałem na głosy. Po występie mieliśmy okazję wspólnie odśpiewać kilka naszych najpiękniejszych kolęd, by tradycji stało się zadość.
Państwo Magdalena i Sławomir Janiccy wraz z Radą Gminy-jak
co roku-przygotowali dla zgromadzonych miłą niespodziankę. Tym razem były to
woreczki z lawendą. Należy tu koniecznie dodać, że lawenda została osobiście wyhodowana
przez pp. Janickich. Własnoręcznie posiali, a potem pielęgnowali roślinki, by
potem je ususzyć i zapakować w gustowne woreczki. Wspaniała niespodzianka!
Spotkanie okrasił słodki poczęstunek. Ciasta były
efektem pracy naszych koleżanek i kolegów: Maryli Liczywek, Danusi i Karola Piszczków, Ireny Stopy,
Krystyny Kulas, Niny Kowalewskiej, Krystyny Pawłowskiej, Elżbiety Pasterskiej i
Andrzeja Dziemińskiego.
Po imprezie wszyscy mogli spokojnie pójść do domu, także
organizatorzy, ponieważ sprzątanie
przejęły na siebie panie z GOK-u.
Zarząd KSS serdecznie dziękuje wszystkim, którzy, w
jakikolwiek sposób wsparli nas swoją
pomocą oraz wszystkim licznie przybyłym.
Jubileuszowe Święto Seniora
Tegoroczna uroczystość Święta Seniora udała się wyjątkowo! Pod każdym względem! Impreza była niecodzienna, wyznaczona datami kalendarza – doliczyliśmy się, że nasza wspaniała seniorska rodzinka liczy sobie już 50 lat: najpierw 45 lat spędziliśmy w Gminnym Kole PZERiI, a następne 5 lat w obecnym Kaliskim Stowarzyszeniu Seniorów.
Oczywiste
więc, że nie mogła to być taka sobie imprezka. Musiało być elegancko,
uroczyście, wyjątkowo.
Obchody
rocznicowe rozpoczęliśmy od mszy św. , którą odprawili, w intencji żyjących
członków Stowarzyszenia, a także tych,
którzy odeszli w krainę szczęśliwości, księża:
ks. Proboszcz K. Ossowski, ks. J. Słupski oraz ks. Proboszcz B. Kozłowski. Msza
nabrała dodatkowego waloru, gdy modlitwy wzruszająco odczytały Elżbieta
Pasterska i Dorota Pryba, a psalm odśpiewała pięknym głosem Anna Groth.
Po mszy św. udaliśmy się do restauracji „Twoja Chata”. Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca, kol. Prezeska Elżbieta Pasterska rozpoczęła imprezę od przywitania zebranych, w tym szczególnie gości, którzy zechcieli przyjąć nasze zaproszenie. A byli to: wójt p. Sławomir Janicki, przew. RG p.Zbigniew Szarafin, radni powiatu p. Leszek Burczyk oraz p. Antoni Cywiński, dyr. GOK p. Iwona Grajewska-Megger, dyr. GOPS-u p. Monika Szmaglińska, dyr. ŚDS p. Iwona Ciemińska, dyr. ZSP Bogumiła Wałaszewska, były prezes PK PZERiI p. Jan Brdak.
Następnym punktem programu była prezentacja multimedialna ( przegotowana notabene przez podpisaną poniżej autorkę tegoż tekstu), która pokrótce przypomniała dotychczasową historię wspólnoty, począwszy od „pierwszych kroczków” Gminnego Koła po teraźniejszość. Na ekranie pojawiło się wiele fotografii ludzi i zdarzeń, kilka ważnych nazwisk i odrobinka liczb. Trudno w krótkiej prezentacji zawrzeć minione 50 lat działalności: wycieczek, biwaków, turniejów sportowych, potańcówek…
Na specjalne potraktowanie zasłużyli seniorzy, którzy mogą się poszczycić najdłuższym stażem w naszych szeregach, a są to: Guzińska Jadwiga, Rekowscy Helena i Wacław, Rożewicz Anna, Deręgowska Jadwiga, Bryńska Zofia, Stoba Janina, Szmidt Helena, Czarnowska Zofia, Giełdon Lidia, Mucha Janina, Światczyński Feliks, Machnikowska Zofia. W uznaniu powyższego faktu, wszyscy ci Państwo otrzymali piękne storczyki z życzeniami wielu lat w zdrowiu i spokoju.
Po tej niejako oficjalnej części spotkania, nadszedł czas na posiłek. Obiad na ogół wszystkim smakował; na stołach szybko pojawiły się też różne sałatki, wyroby garmażeryjne i ciasta. Jednak największa furorę zrobił wspaniały okazjonalny tort, który wjechał na salę udekorowany fajerwerkami – moment naprawdę bardzo poruszający.
Już po obiedzie zagrała nam muzyka, jak zwykle w wykonaniu p. Zbyszka Milewskiego i p. Dorotki. Grali później „ pełną parą”, z pełnym zaangażowaniem. Nikt nie siedział, nikt się smucił i nie smęcił. Wszyscy świetnie się bawiliśmy, wielu z nas do samego końca, do północy, a apetyt był na więcej. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy i lepszy lekki niedosyt niż przesyt!
Radzie
Sołectwa Kaliska dziękujemy za ufundowanie storczyków.
Zarząd Stowarzyszenia
specjalnie dziękuje za pomoc Koleżankom, które upiekły nam smakowite ciasta.
Barbara Płonka
Wypoczynek w Ustce
Zaplanowany wypoczynek w Ustce mamy za sobą. Spędziliśmy tam prawie trzy dni ( w dwóch terminach). Mieszkaliśmy w centrum miasta, na ulicy Marynarki Polskiej. Warunki w pensjonacie były wygodne, pokoje dwu-trzy osobowe z łazienkami.
Z pensjonatu wszędzie było blisko, i do morza, i do kościoła, i sklepów. Morze w tych dniach”sprawowało się” spokojnie, pogoda, na ogół słoneczna, sprzyjała spacerom brzegiem wody, a nawet pozwoliła delikatnie umoczyć stopy.
Wzdłuż morza
w Ustce biegnie urokliwa promenada. Można na niej „spotkać” Fryderyka Chopina i
posiedzieć na ławeczce w towarzystwie Ireny Kwiatkowskiej. Poza tym pełno przy deptaku
sklepików z pamiątkami, barów i kawiarni.
Do ciekawostek Ustki można zaliczyć latarnię morską, bunkry Blüchera, Ustecką Syrenkę, falochrony, molo, stare szachulcowe zabudowania… Zwiedzaliśmy te obiekty, na które mieliśmy ochotę, w małych grupkach. Spokojnie i bez pośpiechu. Komu zamarzył się morski rejs, mógł też po Bałtyku popływać stateczkiem.
Jedzonko „ogarnialiśmy”
we własnym zakresie. Śniadanko raczej spożywaliśmy na miejscu, korzystając z
przywiezionych wiktuałów, a na obiad chadzaliśmy do barów. Jedni na rybkę, inni
na grochóweczkę, jeszcze inni wybierali mięsko. Co kto lubi!
Żal było wyjeżdżać, wracaliśmy do domu pełni wrażeń i zadowoleni, ale z uczuciem pewnego niedosytu, bo wypoczywaliśmy za krótko.
Nad
organizacją wypoczynku czuwała Ela Adamowska i należą się jej serdeczne słowa podziękowania,
bo wszystko udało się na 102!
Lipcowy wyjazd
Gwoli ścisłości odnotowuję nasz wyjazd na jednodniową wycieczkę w stronę Mierzei Wiślanej. Ponieważ nie byłam tam osobiście, przekazuję jedynie informacje, jakie otrzymałam w czasie rozmów z uczestnikami wyprawy. Wszyscy pytani wyrażali zadowolenie z wyjazdu. Jedni szczególnie przeżyli wizytę w obozie koncentracyjnym Stutthof, na innych wyjątkowe wrażenie wywarł widok na przekop Mierzei Wiślanej. Miejscem odpoczynku i wytchnienia okazała się Krynica Morska.
Kupałowe emocje
Liczna grupa (ok. 50 osób) naszych wspaniałych Członków zdecydowała się 23 czerwca na wyjazd do Czarnego, do agroturystyki p. Cieplińskiej, by tam świętować Kupałową Noc.
Dzień w ogóle był szczególny, bo i Dzień Ojca, imieniny Wandy i wkrótce Jana, także 10 rocznica ślubu Danusi i Karola Piszczków. Wszystkim świętującym zaśpiewaliśmy gromko „Sto lat”.
Tym razem zajęliśmy lokal położony bliżej rzeki, co okazało się bardzo korzystne, gdyż sala była obszerna i w miarę chłodna (właśnie zaczynały się fale upałów). Zmieściliśmy się bez problemu przy stołach, na których wnet pojawiły się kawa i herbata serwowane przez właścicieli ośrodka, oraz wszystko to, co kto ze sobą zabrał. A było tego niemało: różne ciasta i ciasteczka, sałatki, przegryzki, inne pyszności oraz zimne napoje wszelakiego autoramentu.
Niezależnie od tego na grillu smażyły się smaczne kiełbaski z kaliskiej masarni, o które zadbała, jak zawsze, Ela Adamowska. Nad poprawnym procesem smażenia czuwali zaś Karol Piszczek i Jurek Pasterski.
Felek Światczyński w międzyczasie rozstawił aparaturę
nagłaśniającą (jak dobrze że mamy własną!) i biorąc na siebie odpowiedzialną
funkcję didżeja „puszczal” skoczne kawałki do tańca. Zaraz też seniorska brać
porwała się do hasania, tanecznych podrygów i przytupów.
Kiedy już dzień chylił się ku zachodowi gremialnie ruszyliśmy nad rzekę puszczać wianki. Trzeba przyznać, że tego roku było ich co niemiara, a wszystkie piękne, pieczołowicie wykonane. Aż się oko radowało! I płynęły ochoczo z biegiem rzeki dając nadzieję na spełnienie naszych „babskich” marzeń. Jeden tylko wianek Danusi Miszewskiej okazał się szczególnie oporny, choć był najokazalszy, z wiatraczkami, światełkami i flagami polską i ukraińską. Zahaczył o szuwary i ani wte ani wewte. Szczęśliwym trafem nad wodą znalazło się dwóch panów-biwakowiczów i jeden z nich wskoczył do kajaka, podpłynął do uparciucha i holował wianeczek w dół rzeki. Dzielnie wszyscy tym poczynaniom sekundowaliśmy.
Bawiliśmy się świetnie wiele godzin w ogóle nie dostrzegając upływu czasu, aż w końcu zjawił się p. Andrzej Prabucki i odstawił wszystkich do domów.
Koszty
wyjazdu: gorące napoje, kiełbasa i autokar pokryliśmy z naszych zasobów.
Wirty – spotkanie z Super Seniorami
Kolejny raz
spotkaliśmy się naszymi Drogimi Super Seniorami w Leśnym Ogrodzie
Dendrologicznym w Wirtach. To miejsce jest tak piękne, tak urokliwe i
klimatyczne, że chce się wciąż do niego wracać, szczególnie na przełomie
maja i czerwca, gdy w pełnym rozkwicie
są rododendrony i azalie.
Przy wejściu przyjął nas serdecznie p. leśniczy Bartłomiej Freda. Zaproponował krótki spacerek po najstarszej części ogrodu, ciekawie opowiadając o wyjątkowych okazach wieloletnich drzew. Bardzo nam się ta mini wycieczka podobała, a przy okazji zrobiliśmy sobie zdjęcie „w towarzystwie” posadzonej onegdaj jodełki.
Ta część imprezy była „dla ducha”, po czym zaspokajaliśmy potrzeby ciała. Na ruszcie piekła się kiełbaska, a dla osłody przywieźliśmy ze sobą kilka rodzajów ciast.
Pogoda, jak zwykle, nam dopisywała. Nie było zbyt gorąco, więc przyjemnie się spacerowało i siedziało wokół ogniska. Przy dźwiękach muzyczki snuliśmy wspomnienia i gwarzyliśmy o tym i o owym.
Wszystkich naszych wspaniałych Super Seniorów obdarowaliśmy sadzonkami kwiatków, które posadzone w ogródkach lub na balkonach, będą przypominały chwile razem spędzone w Wirtach.
Dziękujemy Nadleśnictwu w Kaliskach, szczególnie p. Jakubowi Piechowiakowi za umożliwienie wizyty i serdeczne przyjęcie.
Opera Nova i Madame Butterfly
Dzień po rozgrywkach w boule pojechaliśmy do Bydgoszczy, do Opery Nova. Tam obejrzeliśmy spektakl operowy Madame Butterfly, która jest jedną z bardziej znanych oper Giacomo Pucciniego.
Trudno pisać o doznaniach, każdy dzieło artystyczne odbiera po swojemu, ale generalnie zachwycaliśmy się poziomem wykonawstwa, ciekawą, choć w duchu współczesnym przygotowaną, scenografią.
Mimo że opery to utwory poważne z tragicznym zakończeniem na pewno zechcemy obejrzeć też inne tytuły.
Organizacją wyjazdu zajęli się Lucynka Kawecka i Felek Światczyński.
Autobusy udziela pan Daniel Jędrzejewski, który traktuje naszych seniorów z dużą sympatią, tym bardziej że jest „nasz”.
Danka i Janka liderkami!
Tegoroczny turniej boule rozegrany! Zwyciężczyniami okazały się Danusia K. i Janka P. Gratulacje!
Kolejne lokaty zajęły pary:
Agnieszka Z. z Rozalią K.
Basia P. z Antosiem Ch.
Ela D. z Andrzejem D.
Krysia U. z Krysią K.
Basia O. z Irką L.
Zawodnikom
sędziowali Jurek P. z Mietkiem D.
Gracze i
sędziowie w nagrodę obdarowani zostali talonami podarunkowymi.
W tym roku turniej rozgrywaliśmy w Cieciorce, gdyż we Franku nie ma już dogodnych warunków do tego typu spotkań.
Pani Iwona Ciemińska (której serdecznie dziękujemy), kierowniczka filii ŚDS w Cieciorce, udostępniła nam zaplecze ośrodka. Mogliśmy więc skorzystać z kuchni, przygotować kiełbaskę na grill oraz kanapki (czym zajęły się Ela A., Wiesia S. ,Danusia M. i Henia), zagotować wodę na kawę i herbatę. Krysia S. zrobiła nam, nie pierwszy już raz, miłą niespodziankę i upiekła pysznego murzynka.
Przy grillu dzielnie rządził cały czas Karol P., a muzyczkę przygotował Felek Ś. Wiadomo przecież, że jak się seniorzy posilą, to bierze ich ochota na tańce i śpiewy!
Pogoda była wymarzona na takie towarzyskie „posiedzisko”. Słoneczko świeciło, drzewa zachwycały świeżą zielenią, ptaszki śpiewały wiośnie na chwałę.
I ja tam byłam, kiełbaskę zjadłam, kawę wypiłam,
A co zobaczyłam. to na zdjęciach uwieczniłam.
Elbląg i Frombork za nami.
Końcówka
kwietnia okazała się dla nas atrakcyjna,
jako że wybraliśmy się na wycieczkę. Najpierw
w kierunku Elbląga, potem do Fromborka.
W Elblągu spotkaliśmy się z przewodnikiem, panem Janem Klattem, który z godziny na godzinę coraz bardziej zadziwiał nas swoją wiedzą na temat historii obu miast. Dzięki niemu wzbogaciła się też i nasza wiedza.
Zwiedzanie
Elbląga rozpoczęliśmy nad przystanią mieszczącą się nad rzeką Elbląg, bowiem
było to miejsce dla historii miasta znaczące. Następnie obeszliśmy elbląską starówkę.
Pięknie
odrestaurowaną, właściwie wzniesioną do podstaw. Elbląg wyszedł z działań
wojennych kompletnie zrujnowany. Zwiedziliśmy też elbląską katedrę,
przespacerowaliśmy się starą, autentyczną Ścieżką Kościelną.
Po przerwie
obiadowej pomaszerowaliśmy w dalsze uliczki miasta, pod Bramę Targową, z którą
wiąże się ciekawa legenda o piekarczyku. Kto ciekaw może o niej poczytać w
Internecie.
Następnym przystankiem na drodze naszej wyprawy był Frombork. Tu przebywał Mikołaj Kopernik, który jako kanonik kapituły warmińskiej żył
i pracował na Wzgórzu Katedralnym niemal nieprzerwanie od 1510 do dnia swojej śmierci w maju 1543. Na Wzgórzu zwiedziliśmy piękną archikatedrę, we wnętrzu której pochowane zostały szczątki wielkiego astronoma. Wdrapaliśmy się też po 220 stopniach ( bardzo wygodnych, ale jednak…) na wieżą widokową. Ze szczytu roztaczał się wspaniały widok na całe Wzgórze Katedralne, miasto i Zalew Wiślany.
W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Kadyny, gdzie
mogliśmy podziwiać jeden z najstarszych dębów w Polsce: Dąb Jana Bażyńskiego.
Po krótkiej przerwie na kawusię powróciliśmy do Kalisk.
Dziękujemy Eli Adamowskiej, która wzięła na siebie
ciężar zorganizowania wyjazdu.
Bartlowskie biesiadowanie
Ćwierkały wróbelki od samego rana,
że biesiada w Bartlu znów będzie udana.
I rzeczywiście tak było! Do naszej „stowarzyszeniowej” tradycji weszły już spotkania okraszone pysznym jedzonkiem, które od kilku lat przygotowuje nam pan Adam Dębski.
Impreza odbyła się 16 września w Bartlu Wielkim, dokąd zawiózł nas pan Andrzej.
Mimo bardzo deszczowego przedpołudnia, godziny poobiednie okazały się łaskawsze. I chociaż było pochmurno, to jednak dość ciepło, co pozwoliło nie tylko spokojnie biesiadować w „gawrze”, ale także korzystać ze świeżego powietrza na zewnątrz.
W tym roku
p. Adam przygotował pieczonego prosiaczka i bigos. Poza tym każdy wziął ze sobą
inne smakowite różności, uczta była więc znakomita.
A jak to u
nas bywa, nie zabrakło muzyki i tańców, a przede wszystkim dobrego humoru.