Co się zdarzyło na Bulwarze…
Kto był to wie, kto nie był, może poczytać w sieci, ale wiadomo, że to nie zastąpi obecności na miejscu i emocjonalnego zaangażowania. W treści musical dość smutny z tragicznym zakończeniem. Mimo tego można było podziwiać elementy przedstawienia: kostiumy, scenografię, choreografię, a nade wszystko posłuchać wspaniałej muzyki i śpiewu artystów oraz popatrzeć jak tańczy balet.
Przedstawienie jednym podobało się bardzo, innym nieco mniej, ale najważniejsze,
że mieliśmy okazję znowu gdzieś razem wyruszyć.
Spektakl wypatrzył dla nas i załatwił bilety nasz kolega
Feliks Ś., resztą zajęła się Lucyna K.
Bulwar Zachodzącego Słońca
Kompozytor: Andrew Lloyd Weber
Reżyseria: Jacek Mikołajczyk
Kierownictwo muzyczne: Krzysztof Herdzin
Wykonawcy: soliści, chór, balet, orkiestra Opery Nova.
19 grudnia – spotkanie wigilijne
Drogie koleżanki i drodzy Koledzy, Ponieważ niedobrze jest wchodzić w nowy rok z zaległościami, spieszę się, by zdążyć z tym ostatnim wpisem.
Czas pomyka jak gazela na sawannie i ani się obejrzałam, jak od naszego spotkania wigilijnego minęło kilka dobrych dni. W tym czasie zdążyliśmy celebrować święta Bożego Narodzenia, a dziś szykujemy się na sylwestrowe bale.
Ale wracając do rzeczy. Dzień 19-ego grudnia nie
rozpieszczał pogodą. Było wietrznie, chłodnawo i padało. W związku z tym różne
choróbska przetaczały się po Kaliskach, zaglądając do niejednego domu. A jednak
frekwencja na opłatku dopisała.
Najpierw jednak rankiem członkowie zarządu spotkali
się w sali, by wszystko przygotować. Poustawiać stoły, ponakrywać, pokroić ciasta i rozłożyć owoce. Całość
świątecznie udekorować. Pomagały przy tym panie pracujące w GOK-u
Już sporo przed umówioną godziną zaczęli się zbierać goście i zajmować miejsca. Sala była pełna, gdy nasza Pani Prezes Elżbieta Pasterska rozpoczęła tę niecodzienną imprezę przywitaniem wszystkich zebranych. Po Elżbiecie pałeczkę przejęła wice- Barbara Płonka.
Na początek ks. Józef Słupski skierował do nas słowa stosownej modlitwy
i poświęcił opłatek, po czym nastąpiło lekkie zamieszanie, gdy Koleżeństwo składało sobie wzajemnie życzenia. Zaproszeni goście, w osobach władz gminnych, księży i dyrektorów gminnych placówek oraz stowarzyszeń złożyli wszystkim świąteczne życzenia, przekazując na ręce kol. Elżbiety upominki. Oczywiście, od Gwiazdora: kwiaty, słodycze i inne drobiazgi. Państwo Wójtostwo, Magdalena i Sławomir Janiccy, tradycyjnie jak co roku, przygotowali dla każdego członka Stowarzyszenia osobny prezencik, tym razem „czarodziejskie” mydełka.
Spotkanie opłatkowe to też okazja, by wspomnieć o tych, którzy odeszli do nas w danym roku. Byli to : Jadwiga Guzińska, Wacław Rekowski, Franciszek Burczyk, Stanisław Chmura, a w sam dzień wigilijny także Genowefa Hartuna. Dla nich nasze koleżanki Ala, Ania i Dorota pięknie odśpiewały Kolędę dla nieobecnych.
Wspomniane wyżej nadobne trio uradowało nasze serca
także innymi kolędami, co zachęciło wszystkich pozostałych do ogólnych śpiewów.
Wróciliśmy do domów pełni dobrych i ciepłych słów,
życzeń radości, spokoju, a nader zdrowia.
Zarząd dziękuje wszystkim, którzy pomogli w
przygotowaniu imprezy.
Do spotkania w Nowym 2024 Roku!
W ostatnich godzinach Starego Roku napisała Barbara Płonka
Na przełomie
Pory roku
uciekają jedna za drugą. Jeszcze pamiętamy końcówkę lata, a tu kolorowa jesień
za oknem.
Wiele się u
nas przez ten czas działo. Przede wszystkim liczne wyjazdy.
Najpierw wielki autokar zabrał naszych globtroterów na Podlasie, 7-10.09. Piękna kraina i było co zwiedzać. Sam Białystok i jego zabytki warte obejrzenia, Kruszyniany i kultura tatarska, Tykocin, z którym wiąże się postać Czarnieckiego, tamże zabytkowa synagoga i kultura żydowska, Supraśl i prawosławie. Jakiż tygiel religijny i kulturowy! Ponadto piękna przyroda Podlasia z Parkiem Białowieskim na czele (zdjęcia z wycieczki dzięki uprzejmości Józefa Landowskiego).
Potem krótki,
bo weekendowy wypad do Łeby, 15-17 wrzesień. Do południa
zakwaterowaliśmy się w pensjonacie Wilk i rozpoczęliśmy życie wczasowe: spacery
na deptaku, przechadzki wzdłuż morza, podziwianie zachodów słońca, zwiedzanie
różnych obiektów na terenie miasta. To dla ducha, a dla ciała obiadki w
licznych restauracjach, desery w kawiarenkach. Mieliśmy też okazję obejrzeć
niecodzienny pokaz sił wojskowych różnych formacji.
Wreszcie sanatoryjne życie w Kołobrzegu, 7-17 październik. Noclegi w pensjonacie Chalkozyn, tamże całodzienne wyżywienie; nawiasem mówiąc bardzo obfite i dobre. Jeśli ktoś miał nadzieję na schudnięcie, to się srogo zawiódł! W ofercie przysługiwały też trzy zabiegi, z których grzech byłoby nie skorzystać. Poza tym na terenie sanatorium koncerty, potańcówki. O spacerach nad morzem, obejrzeniu panoramy miasta z wysokości latarni morskiej, nie ma co pisać. To się rozumie samo przez się.
Oj, trzeba
się było trzymać za kieszeń w tych ostatnich tygodniach! A przed nami na pewno
niejedna jeszcze atrakcja, bo Zarząd snuje dalsze plany.
Za organizację wycieczek na specjalne podziękowania zasłużyła Ela Adamowska, która zatroszczyła się o to, by się wszystko udało, a jest to wysiłek niemały.
Na koniec warto wspomnieć, że jedna z naszych koleżanek ( czyli pisząca te słowa) w końcu sierpnia miała wernisaż swoich prac malarskich w Lipuszu. W pięknym obiekcie tamtejszego starego młyna.
Za tekst odpowiada Barbara Płonka
Koncert w katedrze
30 sierpnia melomani pojechali na ostatni w tym sezonie koncert do pelplińskiej katedry. W trakcie występu wysłuchaliśmy dzieła p. Gedymina Grubby (którego gościliśmy swego czasu w Kaliskach) w wykonaniu Orkiestry Filharmonii Częstochowskiej oraz Chóru Filharmonii Częstochowskiej „Collegium Cantorum”. Towarzyszyli im soliści p. Anita Rywalska-Sosnowska ( też odwiedziła Kaliska) i p. Marek Piekarczyk.
Zainteresowani na pewno znajdą szczegóły na stronach
internetowych.
W Bartlu zawsze miło
Nie zdążyliśmy się dobrze rozlokować, a już przyjechał p. Adam z nęcąco pachnącym ładunkiem w samochodzie. To, oczywiście, pieczeń dzicza z gruszkami, do tego kasza i surówki. Od razu utworzyła się kolejka złaknionych smakoszy. Rozkładanie jadła na talerze przebiegało szybko i sprawnie z pomocą naszych kolegów: Andrzeja i Zbyszka. Przez dłuższy moment przy stołach panowała cisza, gdy z namaszczeniem konsumowaliśmy zaserwowane pyszności.
Część biwakowiczów ulokowała się pod daszkiem, część
wybrała stoły na świeżym powietrzu.
Nasyceni posiłkiem poddaliśmy się pogodnemu
nastrojowi, czemu sprzyjało ciepłe, słoneczne popołudnie.
Nasza zaprzyjaźniona wokalistka, pani Dorotka na koniec uruchomiła aparaturę, pięknie nam grała i śpiewała. Z początku niemrawo, a potem z coraz większym animuszem ruszyliśmy w tany.
W gościnę do Dąbrowy
Tym razem – 8 sierpnia -pogoda nas zawiodła, ale cóż robić? Na to rady nie ma. Choć lało jak z cebra, nie rezygnowaliśmy z zaplanowanej wyprawy do świetlicy w Dąbrowie. Posiadacze samochodów lub „osobistych kierowców” naprędce zorganizowali pojazdy. Szybciutko stawiliśmy się na miejscu, gdzie już czekały na nas sołtyska p. Alicja Lipska i nasza koleżanka z Zarządu Krysia Pawłowska.
Słońce to wychodziło zza chmur, to się chowało,
deszczyk popadywał, a my się świetnie bawiliśmy. Były tańce, śmiechy, pogaduchy
, czyli sama radość ze spotkania.
Biesiadowaliśmy przy kawie, herbatce i kuchach, a z jadła bardziej konkretnego był chleb ze smaloszkiem i ogórek do tego.
Gospodynie spisały się na medal. Dziękujemy!
Wernisaże i wystawy
W zabytkowych budynkach Muzeum Ziemi Kociewskiej miesiąc temu odbył wernisaż prac śp. Leszka Baczkowskiego. Znaliśmy Go wszyscy doskonale, stąd liczna grupa mieszkańców gminy Kaliska zjawiła się na wystawie.
Wciąż jeszcze mam to zdarzenie w pamięci ze względu na nietuzinkową postać twórcy i jego dzieła. Na wystawie znalazło się wiele bardzo różnorodnych prac Leszka. Ważne miejsce w Jego twórczości zajmowały świątki; postaci znanych świętych, Święta Rodzina i kapliczki. Przepięknie wyrzeźbione, w żywych barwach wymalowane. Podobnie drewniane zabaweczki, które wielu z nas pamięta ze swojego dzieciństwa, a których dziś trudno zobaczyć gdzie indziej.
W zaimprowizowanym na miejscu warsztacie rzeźbiarskim, mogliśmy przyjrzeć się narzędziom, jakich używał Leszek, by stworzyć wszystkie te cudeńka.
Imponująco też wyglądała wystawka dyplomów, jakie Artysta zdobył w minionych latach. Dowód jak wiele zdziałał i jak bardzo był doceniany.
A teraz z innej
dziedziny sztuki: zainteresowani malarstwem mogą obejrzeć wystawę prac Zbigniewa Beksińskiego w Teatrze Szekspirowskim
w Gdańsku. Na wystawie zgromadzono kilkadziesiąt obrazów artysty, które pod
każdym względem wywierają wielkie wrażenie.
W lipcu
natomiast mieszkanka naszej Gminy p. Barbara Żmuda-Trzebiatowska, miała wystawę
prac malarskich w Młynie wodnym na Wdzie w Lipuszu.
Spacerkiem przez Kaliska i… Frank.
Punktualnie ( no, prawie) grupa śmiałków-seniorów wyruszyła spod GOK-u na zaplanowaną pieszą wycieczkę. Powoli, krok za kroczkiem, w swoim tempie zmierzaliśmy do Oczyszczalni Ścieków. Szliśmy między domami, wśród pól i przez las. Pachniało kwiatami z mijanych ogródków, ziołami z łąk i sosnowymi igiełkami. Idąc spokojnie prowadziliśmy niezobowiązujący rozmowy, rozkoszując się otaczającą nas przyrodą.
Tak dotarliśmy do oczyszczalni. Tu przywitał nas p. Stanisław Gulgowski. W jego towarzystwie zwiedziliśmy obiekt; wielu z nas było na terenie oczyszczalni po raz pierwszy. Pan Stanisław w ciekawy sposób przedstawił cały proces technologiczny, przeprowadził nas przez kolejne jego etapy. Wdrapywaliśmy się po drabince na samą górę, by móc naocznie przekonać się „jak to wszystko działa”. Następnie obejrzeliśmy sterownię, całkowicie skomputeryzowaną i dopytywaliśmy o szczegóły. Obiekt jest nowoczesny, a co najważniejsze proces oczyszczania przebiega biologicznie, nie ma tam żadnej chemii.
Podziękowaliśmy p. Stanisławowi i – na skróty – pomaszerowaliśmy do Ogrodów Ozdobnych do Franku. Po drodze podziwialiśmy, ile pięknych domów i ogródków pobudowało się w sołectwie Frank.
W Firmie pp. Kopciowskich zarezerwowaliśmy miejsce na grilla. Usytuowany w zaciszu, między brzózkami sprzyjał wypoczynkowi i posiłkowi w zacienionym zakątku ogrodu. Zajęliśmy przygotowane dla nas miejsca, ogień pod grillem już się palił, wyciągnęliśmy nogi i oddaliśmy się błogiemu lenistwu. Danusia Miszewska smarowała dla nas chlebek (m.in od Kropka) smalcem, pasztetową i metką (nasza masarnia). Z kiszonym ogóreczkiem smakował wyśmienicie i nic dziwnego, że w krótkim czasie wszystko zniknęło.
O wędlinę zadbała Ela Adamowska, która również dostarczyła kiełbaskę na grilla. Ta, czyli kiełbaska, powoli piekła się na ogniu, a potem – zjedzona ze smakiem – dostarczyła dodatkowych sił na powrót do domu.
To był naprawdę bardzo udane popołudnie. Trzeba
pomyśleć, co jeszcze warto zobaczyć wędrując po swojskich dróżkach.
Imprezę: produkty spożywcze i skorzystanie z grilla
opłaciliśmy ze składki.
Co się działo w Noc Świętojańską?
Kolejna impreza po odbytym turnieju bule, czyli Noc Świętojańska, czy inaczej Noc Kupały, odbyła się w Czarnem w agroturystyce p. Martyny Cieplińskiej. Nawiasem mówiąc (a raczej pisząc) u Pani Martyny jesteśmy przyjmowani zawsze z wielką serdecznością i otwartym sercem.
Na miejsce zjechaliśmy, wynajętym u p. Andrzeja Prabuckiego, autobusem oraz własnymi samochodami. Tym razem zebrała się nas niezła gromadka, ok. 80 osób i naprędce trzeba było organizować dodatkowe siedzenia. Zarząd zapewniał kawę, herbatę oraz kiełbaskę na ognisko. Resztę smakołyków każdy przywiózł wedle upodobań i smaków.
Punkt kulminacyjny zabawy to puszczanie na rzekę wianków. A było ich co niemiara i wszystkie piękne. Nurt Wdy był tego dnia bystry i wianeczki płynęły swobodnie w nieznaną dal. Obserwowaliśmy to z mostku radośnie witając każdy ukazujący się wianeczek. Moment pełen radości i emocji!
Poza tym spacerowaliśmy i hasaliśmy przy muzyce, którą przegotował na tę okoliczność Felek Światczyński.
Wizyta Super Seniorów w Wirtach
Arboretum w Wirtach to ulubione miejsce na spotkanie z najstarszymi naszymi członkami Stowarzyszenia. Ogród dendrologiczny jest jedyny w swoim rodzaju. Przebywanie w tak pięknym otoczeniu przyrody to sama radość. W maju zachwycająco kwitną rododendrony i azalia, wokół cudna świeża majowa zieleń, ptaszki śpiewają, czuje się że cała przyroda żyje (niestety komary również). W Arboretum panuje specyficzna atmosfera, jest spokojnie, cicho, relaksująco. Dzięki temu goście zapominają o kłopotach, opada stres dnia codziennego. Wspaniały czas na beztroską radość i pogaduchy. Czysta duchowa strawa!
Organizatorzy dbają też o strawę bardziej przyziemną, ale równie miłą, dla ciała. Przygotowują dla szanownych Super Seniorów smaczne ciasta, a po krótkim spacerku po parku także kiełbaskę z ogniska.
Dziękujemy serdecznie Nadleśnictwu Kaliska oraz
pracownikom Arboretum (szczególnie p. Jakubowi (Piechowiakowi) za serdeczne i
życzliwe przyjęcie w Wirtach.