Na przełomie
Pory roku uciekają jedna za drugą. Jeszcze pamiętamy końcówkę lata, a tu kolorowa jesień za oknem.
Wiele się u nas przez ten czas działo. Przede wszystkim liczne wyjazdy.
Najpierw wielki autokar zabrał naszych globtroterów na Podlasie, 7-10.09. Piękna kraina i było co zwiedzać. Sam Białystok i jego zabytki warte obejrzenia, Kruszyniany i kultura tatarska, Tykocin, z którym wiąże się postać Czarnieckiego, tamże zabytkowa synagoga i kultura żydowska, Supraśl i prawosławie. Jakiż tygiel religijny i kulturowy! Ponadto piękna przyroda Podlasia z Parkiem Białowieskim na czele (zdjęcia z wycieczki dzięki uprzejmości Józefa Landowskiego).
Potem krótki, bo weekendowy wypad do Łeby, 15-17 wrzesień. Do południa zakwaterowaliśmy się w pensjonacie Wilk i rozpoczęliśmy życie wczasowe: spacery na deptaku, przechadzki wzdłuż morza, podziwianie zachodów słońca, zwiedzanie różnych obiektów na terenie miasta. To dla ducha, a dla ciała obiadki w licznych restauracjach, desery w kawiarenkach. Mieliśmy też okazję obejrzeć niecodzienny pokaz sił wojskowych różnych formacji.
Wreszcie sanatoryjne życie w Kołobrzegu, 7-17 październik. Noclegi w pensjonacie Chalkozyn, tamże całodzienne wyżywienie; nawiasem mówiąc bardzo obfite i dobre. Jeśli ktoś miał nadzieję na schudnięcie, to się srogo zawiódł! W ofercie przysługiwały też trzy zabiegi, z których grzech byłoby nie skorzystać. Poza tym na terenie sanatorium koncerty, potańcówki. O spacerach nad morzem, obejrzeniu panoramy miasta z wysokości latarni morskiej, nie ma co pisać. To się rozumie samo przez się.
Oj, trzeba się było trzymać za kieszeń w tych ostatnich tygodniach! A przed nami na pewno niejedna jeszcze atrakcja, bo Zarząd snuje dalsze plany.
Za organizację wycieczek na specjalne podziękowania zasłużyła Ela Adamowska, która zatroszczyła się o to, by się wszystko udało, a jest to wysiłek niemały.
Na koniec warto wspomnieć, że jedna z naszych koleżanek ( czyli pisząca te słowa) w końcu sierpnia miała wernisaż swoich prac malarskich w Lipuszu. W pięknym obiekcie tamtejszego starego młyna.
Za tekst odpowiada Barbara Płonka