Get Adobe Flash player

Arbata z duchym

– Babko, sóście wy zdrowa?

– A czamu sia pytasz?

– Bo tak licho wyglóndacie.

– Jó, taka ograszka mnie chwyciyła, że leża w pluchach i sia trzansa.

– To wóm uszykuja arbaty, to zrobji sia wóm lepsi.

– Tam na górze suszy sia lipa, to przyniyś trocha.

Ale zrobjić arbata, to nie było dycht ańfach. Musialóm lejcić po woda do pómpy, bo trigle stojeli sucho, a w kuble było ino picko, że nie siyngnyło nawet na jedna taska. Tera rozpalić w placie ogyń, tyż wiela roboty.
– Weź garść słómy, to ci pójdzie lepsi rozpalić, a późni nasyp knuplów- radziyła babka. Dmuchałóm w tan ogań, aż ślypsia wyłaziyli na wierzch,  a palić sia nie chciano. No, wreszcie cóś zaskwierczało i mogłóm na rynki postawić grapa. Wzianóm ta, co sia wpuszcza glambok i sia prandzy gotuje. Bawjyło to cała chwśyła, aż wlałóm tam war do dzbanka i przykryłóm małym dekelkiem, co by sia dobrze naciągnyło. Po taki arbacie wyszli siódme poty, ale choroba dali siedziała. Lólek tedy na polu kamjynie zbiyrał. A kedy wlazł do chałupy, obaczył, co sia świanci ze swojo kobjyto i poredził, że na ograszka najlepsi bandzie werkować  arbata z duchym. Tak gadał, bo w duchu miarkował, że siyngnie tyż na niego. Wyjón pinalka z łóżka, bo tam zawdy w wezgłowiu pod  siennikiem stojała flaszeczka z gorzałko i druga z tabakó. Czasym dał nóm zażyć, a tedy kichelim….a kichelim.

Wlał trocha sznapsu do arbaty, a babka wnet była zdrowa. Rano wyskoczyła z wyrka i śpsiywałą jak zawdy „Kiedy ranne wstajó zorze”.

Tedy mówia wóm, że na ograszka najlepsza je arbata z duchym. Czasym nasze Kociewaki  gadajó, że to arbata po źblewsku.

Nie pijta jak jeden kumpel lólka, co patrzał w lustro, kieliszek podnosiył i gadał: „Na zdrowie Ignac-pij z Bogym Barański” Jano w kómpaniji, bo lepsi smakuje.

Na zdrowie !

Elżbieta Pasterska

Comments are closed.

Archiwa

Odwiedziny

Darmowy licznik odwiedzin