Rejs po Kanale Elbląskim
W czwartek, 21 czerwca skoro świt ( 5.00 rano! ) grupa rencistów i emerytów z kaliskiego Koła oraz zaprzyjaźnieni z nami stali bywalcy naszych wycieczek, wyruszyła na wyprawę, której celem był rejs po Kanale Elbląskim.
Po dwóch godzinach jazdy wygodnym, eleganckim autokarem dotarliśmy do Elbląga, na przystań. Na stateczku początkowo zajęliśmy dolny pokład, gdzie można było wygodnie rozsiąść się przy stoliczkach. Większość z nas zabrała się od razu do konsumpcji tego, co zapobiegliwi wycieczkowicze zabrali ze sobą. Co tam kto miał – niech zastanie słodką tajemnicą! Niezależnie od osobistych zapasów można było zaopatrzyć się w jedzonko w „stateczkowym” barku. Trasa wycieczki prowadziła do Buczyńca i obliczona była na 4 – 5 godz. Na tym odcinku mieliśmy okazję pokonać pięć pochylni.
Płynęliśmy stateczkiem powoli i dostojnie. Towarzyszyły nam urokliwe rozlewiska wodne, których brzegi porastał tatarak i różne gatunki krzewów i drzew. Towarzyszył nam śpiew ptaków, obserwowaliśmy przepływające kaczki i łabędzie, a także walczące o żer mewy, kormorany i rybitwy.
Największą atrakcją rejsu okazały się suche pochylnie. Na długości przeszło 9 km jest ich pięć. Pociąganie (na wysokość ok. 20 m i więcej) na linie stateczka, który zda się płynie po trawie, jest widokiem bardzo atrakcyjnym dla turysty.
Po zakończeniu rejsu, chętni zwiedzili niewielkie muzeum mieszczące się budynku stojącym tuż przy przystani. Tam naszą uwagę skupiły, zgromadzone w jednej z sal, drewniane modele urządzeń, które obsługują pochylnie.
Na przystani w Buczyńcu czekał już na nas autokar, którym udaliśmy się w okolice Elbląga, do restauracji Nowa Holandia. Zjedliśmy w niej dobry obiadek i mieliśmy zamiar pozostać na dłużej w otaczającym restaurację kompleksie rekreacyjnym. Jednak plan ten pokrzyżowała pogoda. Jak tylko opuściliśmy statek, lunął na nas rzęsisty deszcz, który towarzyszył nam do samych Kalisk.
Mimo tego, uważamy że niebiosa okazały się dla nas łaskawe, gdyż przez cały czas rejsu nie spadła ani jedna deszczowa kropla i mogliśmy spokojnie podziwiać krajobraz i cuda techniki z otwartego górnego pokładu statku. Najważniejszy jednak jest fakt, że – jak zwykle na naszych wyprawach – dopisywał dobry humor i wszyscy wrócili zadowoleni.
Duża w tym zasługa pani Kornelii Ziółkowskiej, która była organizatorem wycieczki. Dziękujemy!
Zdjęcia w Galerii – Czerwiec 2012