Get Adobe Flash player

Tworzymy mini galerię

Trudno uwierzyć, że niedługo minie rok naszego zamknięcia w domach z powodu pandemii. Jak to znosimy? Jak radzimy sobie z izolacją? Jak spędzamy czas wolny?

Wiadomo, że na co dzień jest sporo różnych obowiązków. Gotowanie, pranie, sprzątanie, remonty w domach i obejściu, jakieś naprawy sprzętu… znajdzie się tego niemało. Ale jeśli zostanie jeszcze kilka wolnych chwil, to co?

Z całą pewnością wielu z Was ma różne hobby, którym możecie się pochwalić. Chciałabym, abyśmy na naszej stronie mogli pokazać efekty Waszej twórczości w formie skromnej, ale godnej naszej stowarzyszeniowej mini galerii.

W związku z tym bardzo proszę o przysyłanie na nasz adres e-mail (emeryci-kaliska@wp.pl) po kilka zdjęć przedstawiających Wasze prace, które w ciągu minionego roku wyszły spod Waszych rąk. Mogę to być: robótki szydełkowe i na drutach, modele samolotów, hafty, obrazki, super wypieki, okazy wyhodowane w ogródkach… Sukcesywnie będą ukazywać się na naszej stronie internetowej.

Aby zachęcić Was do ujawnienia talentów rozpoczynamy cykl już dziś. Na początek prace Eli Pasterskiej. Pokazuje w naszej galerii kilka swoich ostatnich obrazów oraz dwie gadki w gwarze kociewskiej.

           Ela

Gadajo, je u nas we wiosce taka Ela
Co 130 seniorów ciangam rozwesela
Nie daje im siedzić cicho na dupsie
Ciangam gada, że weseli je w kupie.
Koło nasze krańci usz roków wiele
Dziesiańć inszych ta robota podziela
Siedzim w lesie jak u Boga za psiecym
I cieszym sie z dnia każdygo jak dzieci
Didki z Chaty Kociewia grómadzi
I niejedan program w ramach łosadzi
I nowo zrobijóne nasze zadanie
W gadce kociewski je ciangam spsisane
Tak każdan dziyń lejci, czasu nie mudzi
Nad kartko pochyla, nad malunkym trudzi
Na urodziny  portrety maluje
Psiosynki łukłada, gadki prezentuje
Łuczyć się nóm każe kociewski gwary
Gada, to proste!, choc nie dajesz wiary
A kedy po zimnie słónko zaśwyci
Super Seniorów na majówka zachyńci
Kociewie zwiedzómy i  insze kraje
Wiela widzielim, pomysłów nie staje
Senior nie może w fotelu sie kiwać
A zamanówszy kómputer łobsługiwać
Po angelsku tysz poznać słówków para
To nic nie szkodzi, że jezdyś za stara
Tak redzim sobie łod co dnia, łod śwanta
Nic, że korónawirus, łeb zapamnianta!
Redzić so możym w bjydzie naszy
Żicie łuciyka, take mómy czasy
Chceta wiancy, moje mniyłe ludziska?
Zaglóndajta na stróna www. emerytykaliska

                                                                         Kuchy

    Nie wiam co móm upsiec na niedziela. Ni móm żadny smaki. Byłóm taki dby, coby ruchanków nasmażyć i fertych. Myślałóm, że może jaka babka ulinia, ale jak wyńdzie jaki klicz ,to co bańdzie? Chocasz krańciyłóm w jedna stróna,  to ostatno razo klapnyła. Dowiedziałóm sia, że je przyjechana moja siostra z gzubami. Poszła wprzódzi do ciotki na gościna, to pewnikam dó nas zajrzy. Ni móm sia co oglóndać, yno  rozczynić młodziowy. Tan zawsze urośnie. Musza mniyć baczanie, co sia dobrze wyrucha. Wsadza pod pierzyna i bańdzie. Napieka szneków z glancym, to z kila mónki da walnygo. Równo wdraszujo, jano bando im sia uszy trzóść. Do tego zaparza arbaty, abo dóm mlyka i bańdzie gościna jak ta lala.

                                                                        Jubel

Co tak latasz jak kot z pychyrzym?  Pewnikym  idziesz na jaki jubel. Tak niedawno jano chodziyłyś w bukeskach na siołkach, a tera oglóndasz sia za jako brudko. Żeby jano nie dostała ci sia jaka szantrapa! Mniyj baczynie, co jaka srajda ci sia nie przyczepsi, bo te só dycht gipsie za knabasami.

– O, jeny! Nie dóndrotaj tyla. Eszcze żadny nie nalazłóm i do dóm tak zara nie przywleka.

– To usz lyź, dóm ci na wola, jano nie siedź do ryna, bo spać nie moga , jak cie dóma ni ma.

                                                                     Pańska izba

   Tera to mómy salóny, a dawni to była pańska izba. Jak kto na gościna był przyjechany, to tam była gościna i tam spał. Nó i ksióndz był wpuszczóny na kolanda. Zimó było tam srómotnie zimno.

Na oknie stojał kurtop z wielgachno myrto. Jak jaka wnuczka szła do komunii, to była obcianta i dało z tego fejn wianek. Jak jaka panna była cnotliwa, to tysz szła w takim wianku do ołtarza.

Na ścianie wisiał śwanty obraz z zatknianto brzózko, ułamano po procesji Bożygo Ciała. Stół zakryty był wymónczkowanym łobrusym, a na nim stojał buket bujanów. Deski w izbie zawsze byli wyszorowane do białygo. Poduszki na tapczanie stojeli na sztorc i nie dało jich pognieść. Było jak w muzeum!!!

                                                                    Ogródek

Idzie wiosna. Przyszed czas sztrejować gnój i patrzyć, co by na tych naszych psiachudrach co urosło. Może wsieja jake buraki, marchew, ogórki, wsadza trocha cebuli i na reszcie zagónków bulwy. Nad płotym bańdzie kwsitła maciejka, coby fejn pachnialo i patrzypanna pletła się po sztachytach. Może zakwitno jake bujóny, a późni astry. Łóńskygo roku urośli fest marchwie, a lotoś łobaczym, co Bozia da!

                                                                  Pympki

Co bańdzie na obiad?- pyta Jerzy

– Dzisiaj bandó pympki.

– Jake znów pympki? Ja móm jeść pympki? Puda na łobiad do knajpy!

– Ale sia najedlim  dzisiaj, że jaż bebzón boli.

 -A co tak doprawdy  było na tyn łobiad?

– No, przecia ci gadałóm, że maślaki. Dziadek pełyn bulwowy kosz nazbjyrał.

– A to ja głupi lazł do knajpy!!!

Trampki

– Siedź cicho, bo trampkym od taty dostyniesz!

– Ón nie wijy co to je trampek – śmieja sie

– Jak to nie wiem! To je taki bót!

– Trampkym to sie sztura bulwy na łobiad, gupsi!

Comments are closed.

Archiwa

Odwiedziny

Darmowy licznik odwiedzin