Echa wycieczki
W dniach
21-23 czerwca przebywaliśmy „poza domem”. Wczesnym rankiem, 21.06.
wyruszyliśmy na zaplanowaną wycieczkę do
Kielc i okolic. Droga przebiegała nadzwyczaj szybko i bezproblemowo. Na miejsce
dotarliśmy ze sporym zapasem czasu, zabierając po drodze naszego przewodnika p. Kazimierza Wawrzyckiego.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Oblęgorka, w którym znajduje się Muzeum Henryka
Sienkiewicza. Mieści się ono w pałacyku, który pisarzowi podarowało
społeczeństwo z okazji jego 25-lecia pracy pisarskiej. Obiekt położony jest w
pięknie utrzymanym parku, a dojście do pałacyku prowadzi urokliwą aleją
lipową. W muzeum można zobaczyć wiele
pamiątek związanych z naszym Noblistą. Zwiedzanie obiektu zakończyliśmy krótkim
odpoczynkiem przy kawie i lodach.
Następnym
przystankiem w podróży były Kielce. Oglądaliśmy rozległą panoramę miasta ze
wzgórza Karczówka. Na tymże wzgórzu usytuowany jest także klasztor pallotynów.
W kaplicy niewielkiego kościółka, przylegającego do klasztoru, obejrzeliśmy
piękną figurę św. Barbary zrobioną w galeny (siarczek ołowiu). Piękne to było miejsce,
ale tu rzuciła się na nas chmara żadnych
krwi komarów. Niestety, nie byliśmy na to przygotowani, więc szybciutko
„zwijaliśmy żagle”.
Udaliśmy się zatem obejrzeć dawny Pałac Biskupów Krakowskich (dziś Muzeum
Narodowe). Piękny, świetnie zachowany, budynek w stylu barokowym. Z pałacowego
dziedzińca roztacza się widok na wspaniały ogród włoski.
Dalej była kielecka starówka oraz taras widokowy w rezerwacie Kadzielnia. Kadzielnia to stare wyrobisko kamieniołomów,
ale bardzo ciekawie dziś zaaranżowane. Są tam ścieżki turystyczne, amfiteatr,
jaskinie i wiele innych atrakcji.
Kielce okazały się bardzo ciekawym, zadbanym miastem, pełnym zabytków i turystycznych
ciekawostek.
Na posiłek i nocleg udaliśmy się do podkieleckiej miejscowości Wola Kopcowa. Zakwaterowaliśmy się w dwu i czteropokojowych sypialniach (z łazienkami), po czym zeszliśmy do stołówki na jedzonko. Po obiadokolacji był jeszcze czas na spacery po okolicy. Oczywiście, dla tych, którzy jeszcze mieli na to siły po całodziennej wędrówce. A warto było ruszyć się i dotrzeć nad położony nieopodal Zalew Cedzyna. Kto nie chciał chodzić, mógł posiedzieć na tarasie pensjonatu.
Następnego
dnia, po śniadaniu ruszyliśmy na Łysą Górę. Na szczyt podjechaliśmy kolejką. Z
tarasu widokowego mogliśmy podziwiać panoramę okolic, a także przyjrzeć się z
bliska rumowiskom skalnym. Parę kroczków dalej znajduje się Święty Krzyż, od
średniowiecza miejsce kultu związanego z przechowywaniem relikwii Krzyża Świętego.
Zajrzeliśmy do kaplicy, gdzie znajdują się owe relikwie i otrzymaliśmy
specjalne błogosławieństwo.
W zabudowaniach przyklasztornych odpoczęliśmy przy kawie i ciasteczku.
Kolejny
przystanek to miejscowość pod nazwą Św. Katarzyna, leząca u podnóża Łysicy. Tu zwiedziliśmy
Muzeum Minerałów, po czym weszliśmy na teren Świętokrzyskiego Parku Narodowego.
Na jego skraju znajduje się kilka kapliczek, m.in. św. Franciszka, obok
źródełka, którego woda ma ponoć szczególną moc. Próbowaliśmy, zabraliśmy ze
sobą, czekamy na zbawienne efekty.
Po powrocie na nocleg urządziliśmy sobie ognisko. Jak to przy takich okazjach było
gwarno i wesoło, ale i tu nie obeszło się bez niespodzianek. Opanowała nas
inwazja chrabąszczy.
Trzeci, ostatni dzień wycieczki zaczął
się śniadaniem i wykwaterowaniem. Kiedy już walizy znalazły się w bagażniku
autokaru, ruszyliśmy do Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni. Skansen przypominał
znany nam dobrze ten we Wdzydzach. Obejrzeliśmy kościółek, wiatraki, szkołę,
dworek (przed którym zrobiliśmy sobie zdjęcie grupowe), dom lekarza, aptekę
oraz liczne chaty włościańskie. Na koniec znowu były lody, kawa…
Następny przystanek to miasto królewskie, Chęciny, gdzie znajdują się ruiny
zamku zbudowanego na przełomie XIII i XIVw. Niestety, ograniczeni czasem, nie
mogliśmy wejść na szczyt, na teren zamku. W Miasteczku mieliśmy zamówiony
obiad, a w planie jeszcze zwiedzanie Jaskini Raj, do której udaliśmy się zaraz
po posiłku. Jaskinia to 180m trasy turystycznej. Mieszkańcem tych jaskiń był w
przeszłości człowiek neandertalski. W
czasie zwiedzania oglądaliśmy niezwykle ciekawe formacje wapienne: misy
naciekowe, stalagmity, draperie, kolumny…
A potem pozostała już tylko droga powrotna do domu. Czas przeleciał nie wiadomo kiedy, żartowaliśmy, śpiewaliśmy i wspominaliśmy minione dni.
Podsumowując, była to bardzo udana wycieczka, pod każdym względem. Program wycieczki bogaty, ale nie przeładowany, przewodnik, pan Kazimierz Wawrzycki opowiadał bardzo ciekawie i obszernie. Pogoda okazała się bardzo łaskawa, temperatura zbytnio nie dokuczała, nie padało.
Powodzenie wyprawy zawdzięczamy kol. Eli Adamowskiej, która zorganizowała całość od A do Z i nad wszystkim czuwała. Należą się za to naszej Eli słowa uznania i serdeczne podziękowania. Dziękujemy!