Bartel Wielki – biwak z jedzonkiem
Minął sierpień, minął wrzesień, znów październik i
ta jesień rozpostarła melancholii mglisty woal
Nie żałuję letnich dzionków, róż, poziomek i skowronków
Lecz jednego, jedynego jest mi żal
Addio pomidory
Addio ulubione
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół
Nadchodzą znów wieczory sałatki niejedzonej
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół
(Jeremi Przybora)
Ale póki co, cieszymy się nie najgorszą pogodą początków września i wspominamy minione atrakcje. Przede wszystkim biwak w Bartlu Wielkim (23 sierpnia). Kto był, to pamięta, że bawiliśmy się świetnie. Było wesoło, radośnie i swobodnie. Toczyliśmy niekończące się rozmowy, okraszane dowcipami i wesołymi historyjkami.
Spotkanie rozpoczęliśmy doskonałą ucztą. Pan Adam przygotował nam przepysznego dzika w gruszkach oraz bigos. Smakowało bardzo, nie brakowało dokładek, tak że trudno potem było się ruszać. Ale, jak to u nas, zabawa zawsze się rozkręca. Felek zadbał o muzykę, więc ruszyliśmy w tany.
Przy okazji dziękujemy p. Bogusi Nierzwickiej, która okazała nam daleko idącą pomoc.